Rozmawialiśmy z Panem Jerzym Kiszczukiem, doświadczonym pszczelarzem, absolwentem Technikum Pszczelarskim w Pszczelej Woli oraz organizatorem szkoleń. Porozmawiamy o zbiorze jadu pszczelego, o naszej metodzie i o tym, czy i jak, wpływa ona na pszczoły, ich życie i funkcjonowanie ula. 

1. Dzień dobry Panu jak samopoczucie Pańskie i pańskiej pasieki w tych trudnych czasach? ​

Dzień dobry. Samopoczucie mam dobre, a co do pasieki, to odpowiedź już nie jest tak prosta. Czasy rzeczywiście trudne, ponieważ warunki prowadzenia pasieki w ostatnich latach mocno się zmieniły. Stare, wyuczone metody często już się nie sprawdzają. Nieustannie potrzeba obserwować zmiany i szybko a także konsekwentnie się dostosowywać. Obserwować nowinki techniczne, nowe metody gospodarki pasiecznej, wymieniać się doświadczeniami. Ogromny błąd popełniaja pszczelarze, którzy nie wprowadzają żadnych zmian, ale jeszcze większy błąd popełniają wszyscy którzy wprowadzają zbyt wiele zmian w trakcie jednego sezonu. 

2. Współpracujemy już od jakiegoś czasu. Pamięta Pan nasze pierwsze spotkanie? ​

Jak najbardziej! Bardzo ciekawe rozmowy. 

3. Co Pan pomyślał, kiedy pierwszy raz usłyszał o nas i naszej metodzie? ​

Było to dawno, więc dokładnych myśli nie przywołam. Ale wrażenie już tak. Pamiętam przede wszystkim zaciekawienie. O tym, że można pozyskać jad pszczeli słyszałem wcześniej, ale o takiej metodzie jeszcze nie. Dla pszczelarza takie informacje są bardzo ważne. Żeby żyć z pszczelarstwa trzeba szukać nowych pomysłów, a Wasz taki właśnie był.
wywiad z pszczelarzem

Technikum Pszczelarskie w Pszczelej Woli to jedyna w Europie środkowowschodniej szkoła o blisko 80 letniej tradycji kształcenia pszczelarzy

4. Jak wyglądały pierwsze próby i testy naszego urządzenia? Czy miał Pan jakieś wątpliwości lub obawy? ​

Oczywiście. Dla pszczelarza najważniejsze jest przede wszystkim utrzymanie rodzin i matek pszczelich w zdrowiu. Przy poławianiu jadu, przynajmniej w mojej ocenie, mogło być ono teoretycznie w jakiś sposób zagrożone. Po naszych rozmowach, obejrzeniu Waszych “jadołapek”, bo tak je nazywam, i przemyśleniu wszystkich “za” i “przeciw”, doszedłem do wniosku, że to ryzyko jest minimalne i warto spróbować. Najpierw musieliśmy wymyślić jak umieścić “jadołapkę” zaprojektowaną na ul wielkopolski w ulu Dadanta. Potem pamiętam testowanie różnych długości czasu poławiania jadu.

5. A pierwsze wrażenia? ​

Powiem ogólnie – przyjemne. Było po prostu ciekawie. Pracuję w pasiece bez rękawic i każdemu pszczelarzowi to zalecam. Trochę obawiałem się, że po wyłączeniu urządzenia rodzina będzie tak pobudzona, że rękawice będą konieczne. Ale nie były. Oczywiście przy takiej nowej metodzie trzeba wypracować sobie swoje podejście, dopasować wszystko do trybu pracy w pasiece, ale nie było z tym problemu. Urządzenie-”jadołapka” było wygodne, nie zakłócało normalnej pracy, a z ula czuć było nowy zapach. Przyjemny i orzeźwiający.

6. Jak pańskie pszczoły się zachowywały w trakcie, gdy nasze urządzenie znajdowało się w ulu?

W trakcie zmiany były niewielkie. Rodzina była oczywiście trochę pobudzona, więc dźwięk z ula był głośniejszy i w zasadzie nic poza tym.

7. A gdy proces zbioru się zakończył? ​

A to już zależy od rodziny, w tym od wieku matki. Bo pszczoły uspokajały się w różnym czasie. Niektóre po kilkunastu minutach, inne po godzinie. Aczkolwiek to pobudzenie nie było duże.
wywiad z pszczelarzem

W trakcie zbioru rodzina była oczywiście trochę pobudzona, więc dźwięk z ula był głośniejszy ale w zasadzie nic poza tym.

8. A w dłuższej perspektywie czasu? Czy korzystanie z naszych ramek miało wpływ na zdrowie, zachowanie i zimowanie pszczół? ​

Miałem od Was informacje, które dawały mi możliwość wyznaczenia ram, granic czasowych poławiania jadu, więc utrzymanie umiaru nie stanowiło większego problemu. Życie pasieki się nie zmieniło. Poza tym, że oczywiście było dla mnie ciekawiej.

9. A na zbiory? Mam tutaj na myśli ilość uzyskanego miodu, propolisu, pierzgi czy pyłku. ​

Nie przypominam sobie takich problemów. No, oczywiście, że można przesadzić także i tutaj. Wtedy prawdopodobnie miodu i pyłku, bo na tych produktach mi zależy, byłoby mniej. Ale nie o przesadzanie tu chodzi.

10. Rozumiem. A co z dodatkowymi funkcjami, w które wyposażyliśmy nasze urządzenie? Były jakkolwiek przydatne? ​

Temperaturę, którą mierzy Wasze urządzenie, widzę jako coś przydatnego w poławianiu jadu ale także jako istotną informację o stanie rodziny. Szczególnie przy wysokich temperaturach powietrza poza ulem. Pszczoły, tak jak my, mogą się przegrzać. Mnie z “jadołapkami” taka historia się nie przydarzyła, ale gdyby wystąpiła jakakolwiek awaria z tym związana, to można byłoby to zauważyć.
wywiad z pszczelarzem
Czy zbieranie jadu miało wpływ na inne zbiory? Nie przypominam sobie takich problemów. Oczywiście, że można przesadzić także i tutaj. Wtedy prawdopodobnie miodu i pyłku, bo na tych produktach mi zależy, byłoby mniej. Ale nie o przesadzanie tu chodzi.

11. Czyli ogólnie rzecz biorąc jest Pan zadowolony, zarówno z urządzenia jak i naszej współpracy? ​

Lubię nowości, osoby na nie otwarte. No i dotrzymywanie słowa. Wszystko to tutaj było, więc tak.

12. A jakie są Pańskie dalsze plany na ten rok i przyszłe lata? ​

To temat, nad którym moglibyśmy spędzić kolejne godziny. Streszczając się jednak do absolutnego minimum powiem tak: przy obecnych upałach w sezonie pszczelarskim, bardzo małej ilości wody przez minimalną ilość opadów śniegu w zimie, nowe choroby i zagrożenia dla pszczół, planów na różne zmiany mam dużo. Pracuję na przykład nad zwiększeniem dostępności roślin pyłkodajnych dla moich pszczół, zabezpieczeniem dostępu do wody, rozwijam techniki pracy związane z matkami pszczelimi.

Dziękuję Panu bardzo za rozmowę i nie mogę się doczekać na ciąg dalszy naszej współpracy.​

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Kontynuuj zakupy
0
Dni
Godziny
Minuty
Sekundy

nawet -50%

Get Inked

dziękujemy że jesteś z nami

Teraz zaloguj się do swojej skrzynki mailowej i

odbierz 50% rabatu

na zakup

Testera Serum z Jadem Pszczelim